Pewien chłopiec został adoptowany przez naczelnika kolektywu. Ten chłopiec miał dwanaście lat i był sierotą. W kolektywie dostał jedzenie, ubranie i rower.
Naczelnik pytał czasami chłopca, w obecności innych członków kolektywu: „Kochasz swoją klasę? Kochasz swój naród? Kochasz Organizację? Miałbyś odwagę zmiażdżyć wroga?”.
Chłopiec odpowiadał na każde pytanie, że tak, a jego opiekun kiwał z uznaniem głową.
Któregoś dnia naczelnik przyszedł do chłopca. Wziął go ze sobą na skraj wsi. Tam czekał żołnierz z więźniem. Więzień miał ręce związane na plecach i klęczał. Wychudzony i brudny.
Naczelnik zwrócił się do chłopca, mówiąc: „Masz przed sobą wroga. To on zamordował twoich rodziców”.
Chłopiec nie ważył się nawet drgnąć. Wbił wzrok w ziemię.
Naczelnik powiedział: „Jeżeli nie masz odwagi zabić wroga stojącego przed tobą, to dlatego, że sam jesteś wrogiem. Sprzeciwiasz się Organizacji”.
Chłopiec zrobił wtedy krok naprzód i wymierzył więźniowi policzek. Potem zdjął jeden sandał i bił więźnia po twarzy, aż ten zalał się krwią.
Nazajutrz naczelnik znów przyszedł po chłopca. Znowu stanęli przed związanym więźniem.
Naczelnik wręczył chłopcu stalowy pręt długości metra i powiedział: „Jeżeli nie masz odwagi go zabić, to sam jesteś wrogiem Organizacji”.
Wtedy chłopiec zatłukł więźnia.
Odtąd naczelnik zabierał chłopca prawie co dzień. To był czas, kiedy wielu aresztowano.
Czasem, kiedy chłopiec się nudził, sam szedł do naczelnika i pytał, czy nie przybył jakiś nowy więzień.Tytuł: Uśmiech Pol Pota
Autor: Peter Fröberg Idling
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz