Dzieci włączono bardzo wcześnie do systemu produkcji. Jugosławiański film dokumentalny, nakręcony w Demokratycznej Kampuczy w 1978 roku, wywołał na świecie zgodny chór protestów. W ujęciach z fabryk widać było dziesięciolatków wspinających się na stołki, aby móc obsługiwać maszyny.
(…) To, że dzieci musiały pracować, nie oburzało tak bardzo Kambodżan jak ludzi z Zachodu. Kambodża była wtedy, podobnie jak teraz, w 90 procentach społeczeństwem wiejskim, gdzie dominują małe gospodarstwa. Od dzieci oczekuje się pomocy w codziennej pracy. A zatem jeżdżąc po prowincji, widzi się dzieci, które noszą wodę, pasą krowy, albo zbierają ryż. Krok z pola do fabryki w kambodżańskiej świadomości nie jest zbyt duży.
Przykładem wiary w dziecięcy potencjał był Instytut Kształcenia Naukowego i Informacji. Kształcono w nim dzieci na inżynierów. Pierwszych sześć miesięcy poświęcano na nauczanie podstaw matematyki i fizyki. Potem następowało po kolei sześć miesięcy praktyki, sześć miesięcy pracy w kolektywie i sześć miesięcy pracy w fabryce. Następnie półtora roku studiów i jeszcze jeden rok w fabryce. Proces kształcenia kończył się półtorarocznym kursem teorii.
Dzięki temu rewolucyjnemu podejściu cała edukacja miała trwać sześć lat. Uczniowie, którzy zaczynali jako siedmiolatki, mieli być zatem gotowymi inżynierami w wieku lat trzynastu.
Ta sama zasada dotyczyła tak zwanych bosonogich lekarzy, których kształciła Organizacja. Młode kobiety i mężczyźni, często dzieci, odbywali przyspieszony kurs medycyny. W Demokratycznej Kampuczy dotkliwie brakowało lekarstw i małoletni doktorzy często musieli sięgać po medycynę ludową. Między innymi po mleczko kokosowe, stosowane jako lek uniwersalny. Zdarzało się nawet, że wstrzykiwano je chorym, z pożałowania godnym rezultatem.
Tytuł: Uśmiech Pol Pota
Autor: Peter Fröberg Idling